wtorek, 2 maja 2017

Kryzys

  Witajcie. Dzisiejszy post pisany jest pod wpływem impulsu, bez żadnego przygotowania. Po prostu czuję, że muszę się wygadać i puścić to w tzw. "eter".


  Znacie to uczucie, kiedy macie pasję, która jest ważną częścią Waszego życia i za każdym razem sprawia Wam ogromną radość? Nieważne, czy w dobry, czy kiepski dzień. Wywołuje uśmiech na twarzy i pozostawia z uczuciem błogiej satysfakcji. Myślę, że nie jest to Wam obce.

  Jak pewnie wiecie z poprzednich postów, mam taką właśnie pasję. Jeździectwo. Mimo że z długimi przerwami kontakt z końmi mam od momentu, kiedy byłam jeszcze malutkim dzieckiem. Z czasem uczyłam się więcej i doskonalałam swoje umiejętności. Jestem (a może byłam) na etapie niskich skoków, terenów i lekkiej pracy z ziemi. Zawsze każdemu powtarzałam, jak cudowny jest kontakt z końmi i jaką miłością darzę te zwierzęta i dyscyplinę sportową.

  Teraz nagle coś prysło. Jeszcze na obozie w wakacje było cudownie, rozpierała mnie duma jak dobrze sobie radziłam, mimo że nie należę do zaawansowanych. Po wakacjach zaczęłam jeździć od marca na wf. Śmiało mogę określić to jako katastrofę. Przestałam odczuwać to charakterystyczne podniecenie, które odczuwałam, kiedy jechałam na konie. Zamiast tego ogarnia mnie stres, niechęć i pragnienie powrotu do domu. Zaczęłam także nabierać bardzo dziwnego i niepokojącego uczucia, że powoli czuję lęk przed końmi i przed jazdą.

  W trakcie zajęć ledwo wypycham konia do kłusa, a w połowie czasu ląduję na środku ujeżdżalni, nie mogąc wrócić na ścieżkę. Im mocniej się staram, żeby szło mi lepiej i żeby konie mnie słuchały, tym gorzej. Jeszcze bardziej frustrujące jest to, że początkującym, którzy na końskim grzbiecie siedzą po raz pierwszy idzie znacznie, znacznie lepiej. Wiem, jaki jest największy błąd, ktory popełniam. Do tej pory jeździłam na koniach bardzo twardych na pysku, czyli takich potrzebujących mocnych sygnałów na wodzy. Tutaj, gdzie jeżdżę są konie mięciutkie. Lekki sygnał wystarczy, żeby się posłuchały. Jednak z moimi obecnymi "lękami" mam odruch podciągania wodzy do góry, w efekcie dezorientując zwierzę. Do tego ciężko pracuje mi się nogami. Przez to konie przestają mnie słuchać, ja się wkurzam i jednocześnie mam ochotę się, gdzieś schować, żeby nie kompromitować się bardziej.

  Normalnie nie miałabym trudności, żeby się przestawić albo radzić sobie lepiej, ale nie teraz. Nie wiem, czy to jakiś kryzys jeździecki, permanenty lub nie, czy to ze mną jest coś nie tak, czy może wina pogody, która w okolicach Krakowa akurat w dzień wf była do dupy (przepraszam za wyrażenie). Zaczyna mnie to bardziej smucić i załamywać niż denerwować, bo zostało już niewiele czasu do zakończenia pierwszefo roku, a ja nawet nie tyle co stoję w miejscu, ile zaczynam się cofać.

  Jeżeli ktoś z Was miał taki problem lub teraz również z czymś takim się boryka, piszcie. I napiszcie także jak sobie z tym poradziliście. Może mnie to jakoś pomoże. Dzisiaj taki demotywacyjny post, ale nie potrafię w tej sytuacji znaleźć nic pozytywnego i pchającego do przodu. Czuję, że musiałam się wygadać i zrzucić z siebię tę frustrację.

  Zostawiam Was dzisiaj ze zdjęciem z czasów, kiedy jeszcze ta pasja była dla mnie źródłem ogromnego szczęścia (po raz pierwszy pokazuję swój ryjek). Do następnego.


7 komentarzy:

  1. Hej,Kochany blogerze! :)
    Kryzysy są normalne. Od zawsze, do końca świata będą regularnie dotykać tych początkujących i tych nejlepszych też! W takich sytuacjach warto czasem sobie zrobić przerwę. Oczywiście nie na długo, tylko na chwilę. A po jakimś czasie wrócić do pracy ze świeżym umysłem i nowym podejściem. Mnie to w każdym razie pomogło ;)
    Najważniejsze,to się nie załamywać! W końcu przecież to kochasz,prawda? Rób to co kochasz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa! :) Niestety przerwa aktualnie nie wchodzi w grę, bo jest to mój wf, z którego muszę mieć zaliczenie, żeby skończyć rok. Ale chyba zrobię sobie taką dłuższą przerwę na odpoczynek i przemyślenia po zaliczeniach i mam nadzieję, że wrócę do koni z nową energią :)
      Ściskam ciepło,
      Acaila :)

      Usuń
  2. Ja również miałem problemy podczas malarstwa, gdy nic mi się nie udawało, farby źle mieszały się nie miałem pomysłów. Jednak gdy podejdziesz do tego z luzem może ci się uda? Ważne aby pokonać niepokój. Jest trudno ale wraz z doświadczeniem jestetśmy coraz bardziej pewni siebie. Nie znam się za bardzo na jedźziectwie konnej, ale wydaje mi się to piękna pasja i mam nadzieje że wszystko będzie u ciebie dobrze...

    tutajjestem-lekkomyslny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady :) Bardzo możliwe, że oczekiwałam od siebie zbyt wiele i jest to bolesne rozczarowanie. Zobaczymy jak będzie po majówce, mam wielką nadzieję, że znacznie lepiej :3
      Pozdrawiam,
      Acaila

      Usuń
  3. Kryzysy zdarzają się każdemu bez wyjątku, i mnie taki dopadł, troszkę w innej dyscyplinie sportu. Suma summarum zrezygnowałam bo miałam już dosyć, męczyło mnie to za bardzo. Teraz w pewnym sensie jestem wolna, a moja pasja od czasu do czasu mi towarzyszy, jednak już nie na takim samym poziomie jak kiedyś. Do tego zmusiły mnie też inne czynniki. Teraz odnalazłam inne pasje, poznałam lepiej samą siebie, rozwijam nowe umiejętności i jestem szczęśliwa. Może powinnaś dać sobie czas na porozmawianie sama z sobą, troszkę odpoczynku, wyciszenie, zobaczenie sytuacji z innej perspektywy. Trzymaj się! Never give up!
    Pozdrawiam !
    http://pasjanaszymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komentarz :) Wiem na pewno, że nie chcę rezygnować z jeździectwa, ale na pewno zrobię sobie w najbliższym czasie chwilę takiego wyciszenia i przemyślenia niektórych rzeczy. Mam nadzieję, że wrócę wtedy z nową energią i zapałem :)
      Ściskam ciepło,
      Acaila :)

      Usuń
  4. niestety kryzysy zdarzają się bardzo często, ale trzeba stawić im czoła i kiedy się je pokona okazuje się, że stajemy się dzięki temu albo przez to silniejsze!
    nie poddawaj się i nie ukazuj słabości! chociaż wiem jakie to trudne

    OdpowiedzUsuń

*Małe komentarze również motywują Drogi Czytelniku <3*
*Komentarze typu "Super post" niezbyt cieszą, więc bardzo
Cię proszę Czytelniku - unikaj ich <3*
*Wszystkie zdjęcia, które umieszczam na blogu pochodzą z Google Grafiki, chyba że jest napisane, że zrobiłam je sama*